środa, 8 lipca 2015

Rozdział 19 - What's Your name?

Chyba mnie spalicie za to, że dopiero teraz. Wybaczcie mi, proszę Was.

~ Taehyung:

Lubię popołudnia jesienią. Gdy wracam z pracy, liście spadają a słońce powoli znika na brzoskwiniowym niebie za delikatnymi chmurkami. Hyuna napisała mi już, że oczywiście Jungkook przesiaduje u niej w salonie, więc może mój humor nie był aż tak idealny, ale jednak widoki poprawiały mi samopoczucie. Spacerkiem dowlokłem się do domu dziewczyny i od kluczyłem powoli drzwi, po czym zsuwając buty zauważyłem, że Kook stoi już przede mną z uśmiechem.

- Znowu tu jesteś? – rzuciłem na powitanie, a ten pokiwał energicznie głową.

- Kupiłem ci kwiaty. – oznajmił wysuwając w moją stronę kolejny bukiet. - Chciałem, żeby Hyuna wstawiła je do wazonu, ale groziła, że je wyrzuci, więc wolałem poczekać na ciebie.

Jego entuzjazm był zadziwiający biorąc pod uwagę fakt, że i tak nie zamierzałem mu ulegać. Powinien dobrze to wiedzieć, wydawało mi się, że dobrze to wie. Ale najwidoczniej on wciąż miał nadzieję i to w pewien sposób było miłe. Odsapnąłem ciężko i zauważyłem lekko uśmiechającą się dziewczynę za nim. Na pewno nie była dla niego przyjemna, ona wręcz go nienawidzi. Wysunąłem rękę i zabrałem od chłopaka kwiaty idąc z nimi w stronę kuchni.

- To lilie i mięta. – oznajmił, a ja spojrzałem na niego jak na debila.

- Mięta? Poważnie?

- No... mięta. – przytaknął i uśmiechnął się lekko obejmując mnie od tyłu. Sapnąłem i próbowałem się wyrwać, więc chłopak po prostu złapał mnie za biodra i oparł swoją brodę na moim ramieniu. Zamarłem na moment w bezruchu, aby po chwili przesunąć się i wstawić kwiaty do wazonu. Wreszcie usiedliśmy w salonie, a noona udała się do swojej sypialni, nie chcąc się w to już mieszać. Kook siedział obok mnie wodząc wzrokiem po pomieszczeniu i bawiąc się swoimi rękoma. Jakby nie wiedział jak ma zacząć. Postanowiłem więc zrobić to za niego.

- Naprawdę nie wiem po co znowu tu przylazłeś. Powiedziałem ci już, że nie zamierzam zmienić zdania. Marnujesz i mój i swój czas.

- Może... Myślałem o tym ostatnio.

- I co?

- Kocham cię. Naprawdę. Jestem pewien. Będę dla ciebie dobry. Będę o ciebie dbał, będę cię kochał, już nie będzie tak jak dawniej. Przysięgam, Tae, daj mi ostatnią szansę! Ostatnią, a później możesz robić co chcesz, jeśli to spieprzę.

- Nie, czy naprawdę tak ciężko zrozumieć, że nie umiem zapomnieć o tym wszystkim? Tego było za dużo, to nie jest takie łatwe.

- Wiem, rozumiem, naprawdę! Ale będę się starał!

- Wyjdź stąd.

 -Taehyung...

- Wyjdź.

Nogi Jungkooka przyciągnęły się do jego klatki, a jego ręce mocno je oplotły.

- Nigdzie się stąd nie ruszę. – oznajmił cicho uparcie wciskając się w kanapę.

- Jesteś uparty i natrętny, a do tego niekulturalny. Jesteś nieproszonym gościem, więc wynoś się stąd już.

- A ty jesteś niemiły.

- I kto to mówi! Wielki nawrócony się znalazł.

- Staram się!

- A ja już nie zamierzam. Starałem się dość długo. Wyjdź.

Więc chłopak sapnął ciężko i wyszedł jak zwykle nie chcąc się nazbyt narzucać. Pominę fakt, że robił to już samym przychodzeniem tutaj. Hyuna zeszła gdy tylko chłopak zamknął drzwi tuż po tym jak oczywiście grzecznie pożegnał się, znów składając na moim policzku lekkiego całusa. Poklepała mnie lekko po plecach, po czym zagarnęła w swoje ramiona widząc, jak trudno to dla mnie było.

- Nie martw się. Będzie dobrze, ułoży się. – szepnęła, a ja przytaknąłem udając, że jej wierze. Nie wierzyłem i nigdy nie uwierzę, bo nic się nie ułoży. Bo nie jestem już w stanie pokochać kogoś kto nie jest Kookim. Samo wspomnienie o nim sprawiało, że chciało mi się wyć do księżyca błagając Boga o wyjaśnienie, czemu to musiało się tak skończyć. Co zrobiłem źle?
Wieczór spędziłem samotnie, w mojej sypialni słuchając jak dziewczyna co chwilę pyta, czy aby na pewno nie chcę dołączyć do niej. Nie chciałem, potrzebowałem trochę ciszy i spokoju. Musiałem przemyśleć wszystko, wszystko poukładać. Oczywiście i tak jedynym wnioskiem było, że bez Jungkooka to nie ma sensu i może powinienem wrócić i dalej udawać, że wszystko jest w porządku, ale to pomińmy. Jednak i tak wolałem nie przeżywać tego znowu. Wolałem umierać z rozpaczy tu, niż tam.

Następnego dnia trochę zaspałem do pracy. Jakimś cudem jednak wszedłem do sklepu w ostatnim momencie i udało mi się nie narazić szefowi. Przez cały dzień nudziłem się i o dziwo, nie dostałem nawet jednego sms'a od Jeona. Nic, głucha cisza, która o dziwo bolała mnie bardziej niż jego wpraszanie się. Już o mnie zapomniał? Czyli to koniec..? Naprawdę?
Wracając po południu do domu moje oczy wręcz zalane były łzami. Zaczynałem żałować, że byłem taki uparty i teraz on da sobie ze mną spokój i zacznie żyć dalej, a ja... utknę w martwym punkcie mogąc jedynie wspominać go, nas. Nie chciałem tego. Nawet jeśli kazałem mu przestawać przychodzić i odczepić się, to jednak chciałem, żeby naprawdę przychodził i wciąż był obok i wciąż się starał, abym któregoś dnia wreszcie uległ i wrócił z nim do domu. Żeby było dobrze, nawet chociaż przez chwilę. Żeby on był po prostu obok, znowu. Gdy przyszedłem do domu, nie było go. Poczułem to okropne ukłucie w sercu, że może już nigdy nie przyjść.  Że naprawdę dał sobie spokój i znajdzie sobie kogoś nowego. I co gorsza... Będzie z nim szczęśliwy, bardziej niż ze mną.
Dopiero wieczorem ktoś zadzwonił do drzwi i w pierwszym momencie mogłem jedynie modlić się, by był to Jungkook. Ale szara rzeczywistość przypomniała mi, że to zapewne jakaś koleżanka Hyuny. Z niechęcią zdałem sobie sprawę z tego, że noona myje głowę, więc leniwie doczłapałem się do drzwi i uchyliłem je lekko. Był tam. Stał tam lekko się uśmiechając i oglądając za siebie, jednocześnie wciskając ręce głęboko w kieszenie bluzy. Było trochę chłodno, poczułem to już po sekundzie. Po chwili zauważył, że otworzyłem drzwi i uśmiechnął się szerzej wyciągając dłoń w moją stronę. Jego oczy błyszczały i znów... wyglądał inaczej.

- Witam. Nazywam się Jeon Jungkook. Mieszkam w sumie kawałek drogi stąd i możesz uznać to za niekulturalne, ale widziałem cię już parę razy i postanowiłem się przedstawić. Tak więc, Jungkook.

- Co ty robisz? – spytałem zdezorientowany a on spoważniał lekko, wciąż jednak ciepło się uśmiechając. Wzruszył ramionami przekręcając głowę w bok.

- Powiedziałeś, że chcesz kogoś poznać i zakochać się na nowo. Więc poznajmy się i zakochajmy się w sobie na nowo. – stwierdził cicho, a jego oczy świeciły jak dwie lampeczki. - Daj nam szanse zrobić to tym razem dobrze.

Przez moment stałem nieruchomo. Nie wiedziałem szczerze co odpowiedzieć. Nie chciałem go stracić. Dziś miałem takie wrażenie. To był ból nie do opisania. Jakbym czuł, że moje istnienie do reszty straciło sens. Dlatego pokiwałem głową z dezaprobatą i wyciągnąłem powoli rękę w jego stronę, ściskając jego dłoń i trzęsąc nią delikatnie.

- Kim Taehyung.

- Masz uroczę imię, Tae. Czy będę jeszcze bardziej niekulturalny jeśli zaproszę cię na kawę? Przepraszam, jeśli się narzucam, ale chciałbym cię poznać, jeśli nie masz oczywiście nic przeciwko. - stwierdził uśmiechając się nonszalancko, a ja zachichotałem lekko. Był doprawdy słodki kiedy tak starał się zgrywać dobrze wychowanego i porządnego.

- Myślę, że kawa to dobry pomysł. – odparłem wreszcie.

- To naprawdę świetnie. Co powiesz na jutro? Mogę przyjść po ciebie koło szóstej? – spytał pośpiesznie, jednocześnie uśmiechając się szerzej i ukazując mi te przepiękne dołeczki w policzkach. Nie umiałem się nie wpatrywać w nie.

- Tak, szósta to idealna godzina. Będę czekać.

- To wspaniale. Czy... Może podałbyś mi też swój numer? On mógłby mi się przydać gdybym na przykład nie mógł wytrzymać bez ciebie do jutra? – zapytał śmiejąc się, a moje policzki zaróżowiły się lekko. Poczułem się jakbyśmy naprawdę dopiero się poznawali, a ja byłbym zauroczoną czternastolatką.
Podałem chłopakowi numer i pożegnaliśmy się. Oczywiście nie zdziwiło mnie, gdy wieczorem dostałem wiadomości od numeru zapisanego jako "Kookie", którego mtelefonie od bardzo dawna. Teraz jednak czułem jakąś ekscytację odczytując iałem na swoim treść wiadomości. "Przepraszam, że nie byłem w stanie wytrzymać nawet do jutrzejszego poranka. Nie miej mnie proszę za jakiegoś psychopatę, po prostu nie mogę się już doczekać naszej randki. Mam nadzieje, że będziesz dobrze spał. Dobranoc." Uśmiechnąłem się, chyba automatycznie. Po prostu podoba mi się myśl, że ja i on zaczniemy od nowa, z czystym kontem i Hyuna nie będzie się miała do czego doczepić, bo jakby nie patrzeć, gdy tylko coś zacznie się dziać, wycofam się. Tym razem nie skoczę na głęboką wodę, nie zamieszkamy razem od razu, nie będziemy razem od razu. Zaczniemy od randek i poznawania się, jak to robi większość ludzi, a tak długo jak Kook będzie w porządku – ja będę w porządku i będę mógł być przy nim i to znów będzie mój kochany Kookie. Ten chłopak ze sklepu, nie wiedzący ja się odezwać i uroczo rumieniący się. Z moimi dołeczkami i oczami nieziemsko czekoladowymi. "Jest w porządku. Ja również nie mogę doczekać się naszego spotkania. Tobie również dobranoc. " Wystukałem szybko na klawiaturze i obróciłem się na drugi bok z zamiarem zaśnięcia. Następnego ranka nie było mowy o zaspaniu. Wstałem spięty i gotowy, aby jak najszybciej odbębnić robotę w sklepie i móc się z nim wreszcie spotkać choć może faktycznie zbyt się tym ekscytowałem. Ale to po prostu mój Kook i jakby mogła mnie nie cieszyć myśl, że mogę dostać go z powrotem. Wreszcie.
Dochodząc do domu po pracy znów mój telefon zaczął wibrować delikatnie w mojej kieszeni, więc czym prędzej chwyciłem go i wyświetliłem wiadomość od Kookiego. "Skończyłem właśnie lekcje. Mam nadzieję, że nasza randka wciąż jest aktualna. Mogę spóźnić się parę minutek, ponieważ nie wiem czy się wyrobię. Mam nadzieje, że to nie jest jakiś problem." oczywiście kolejny uroczy sms od niego. Dobrze wiem, że skończył właśnie lekcję, przecież znam jego plan lekcji na pamięć, jednak udałem, że wcale tak nie jest odpisując krótkie "Będę czekać."
Naprawdę starałem się zdążyć i biegałem po całym domu wysłuchując narzekań Hyuny jak to bardzo stresuje się randką z moim byłym, ale to nie moja wina, godzina to za mało, żeby wyglądać idealnie. I tak, chciałem wyglądać idealnie, chciałem być dla niego idealny. Chciałem żeby wszystko było takie jakie powinno być, a fakt, że wreszcie zaczynaliśmy tak jak powinniśmy tylko mnie motywował. Dlatego ubrany w chyba najlepsze rurki jakie posiadałem i idealnie wyprasowanej koszulce zacząłem układać swoje włosy, gdy dźwięk dzwonka do drzwi rozniósł się po mieszkaniu. Nie zdążyłem nawet krzyknąć, aby dziewczyna otworzyła, bo z dołu zaczęły dochodzić ciche dźwięki rozmowy. Miałem jedynie nadzieje, że Hyuna nie zniechęci go zbytnio.

- Już schodzę! – krzyknąłem próbując zrobić coś z niesforną grzywką, aż wreszcie rezygnując zbiegłem na dół i stanąłem przed chłopakiem. Moja grzywka znowu niesfornie opadła na oko, a Jeon jedynie zaśmiał się i poprawił ją powolnym ruchem dłoni. Mimowolnie zadrżałem, gdy jego palce dotknęły mojego czoła, a w ślad za nimi poszły jego idealne usta, które złożyły na samym środku delikatny pocałunek. Był uroczy i kochany, bardzo.

- Jesteś słodki, Tae. – stwierdził cicho i uśmiechnął się szerzej, a ja poczułem jak do moich policzków napływa krew. Zaczerwieniłem się jak mała dziewczynka.
Po chwili już szliśmy w stronę znaną tylko jemu. Zabrał mnie do jakiejś kawiarni, gdzie złożył zamówienie oczywiście pytając mnie o to czego sobie życzę, choć po tak długim czasie znania się, wiedział to przecież doskonale. Kelnerka z długimi, brązowymi włosami przyniosła nam dwie herbaty i ciasta, po czym oddaliła się, a Kookie posłał mi ciepły uśmiech sięgając po malutki widelczyk i wkładając do ust kawałek tiramisu. Wyglądał genialnie w swojej szarek koszulce z dużym dekoltem i wąskich, czarnych jeansach. Nie mogłem odciągnąć od niego wzroku, bo bądźmy szczerzy, jest gorący.

- Opowiesz mi coś o sobie, Tae? Gdzie pracujesz, albo coś o twojej rodzinie. Albo po prostu o sobie, jeśli oczywiście to nie jest problem. – zapytał grzecznie popijając herbatę, a ja przytaknąłem powoli.

- Pracuję w sklepie spożywczym. Mam cztery młodsze siostry, które kocham ponad życie, ale nie mieszkam z rodziną, ponieważ rodzice nie akceptowali mojej orientacji. –wyrecytowałem pewnie wiedząc, że rozmówca nie będzie miał nic przeciwko mojemu zajęciu, ani temu że jestem homoseksualny.

- Och, no tak. Mój ojciec również nie akceptował tego, że jestem gejem. Moja mama najpierw rozwiodła się z nim i przyjechaliśmy tutaj, po czym wróciła do niego, ponieważ jakby nie patrzeć, kocha mojego ojca. – odparł uśmiechając się, a ja przytaknąłem.

- Twoja mama musi być wspaniałą kobietą. Na pewno jesteście blisko, mam rację?

- Tak, byliśmy, gdy jeszcze mieszaliśmy razem. Teraz raczej rzadko rozmawiamy, ale wiem, że zawsze mogę do niej z wszystkim zadzwonić. Ty za to musisz być cudownym bratem, prawda? – spytał mrużąc oczy, a zaśmiałem się lekko.

- Staram się, naprawdę. Uwielbiam zabierać dziewczynki w różne miejsca, niestety ostatnio miałem... ciężkie czasy i stroniłem od ludzi. Będę musiał to nadrobić...

- Rozumiem. Takie rzeczy się zdarzają, na pewno nie będą miały ci tego za złe.
Posiedzieliśmy jeszcze do późnego wieczora, następnie Kook odprowadził mnie do domu Hyuny i całując delikatnie w policzek pożegnał się wspominając coś, abyśmy następnym razem wybrali się do kina, ponieważ on naprawdę chciałby obejrzeć pewnien film, a niezbyt ma z kim. To był przemiły wieczór i był naprawdę idealny. Z jednej strony niczego sobie nie wypominaliśmy i poznawaliśmy się na nowo, z drugiej każdy z nas był pewniejszy i nie było żadnych tajemnic.

7 komentarzy:

  1. Dzięki Tobie polubię Vkooka, serio ;D
    Cieszę się, że wróciłaś, stęskniłam się <3
    Co do opowiadania... Nadal gnębi mnie powód, dla którego Ciastek oszalał... Przecież ot tak to się stać nie mogło i nadal czuję się niepewna wszystkiego. Skąd ta brutalność, chęć do zdrad?
    Mam nadzieję, że Tae nie da się łatwo. Niech Kook się stara długo. I jak go skrzywdzi, to urwę mu jajca, przysięgam ;.;

    Weny <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu jak ja się cieszę,że wróciłaś ♡
    Już się bałam że to koniec z tym opowiadaniem; _;
    Mam nadzieje że teraz wszystko się między mimo ułoży ♡
    Rozdział jak zawsze świetny i pisz szybko kolejny! :D
    ~Weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiałam się; napisać czy nie napisać;;;
    I oto jestem!
    Na długo nas zostawiłaś, a codziennie, ha, pare razy dziennie sprawdzałam Twojego bloga z nadzieją, że coś się pojawi. Jakiego ja miałam mindfucka jak zobaczyłam magiczną liczbę 19 oznaczająca nowy part, eh. Prawie się popłakałam, głównie dlatego, ze wróciłaś;;;;
    Dzięki temu, że chyba na grupce na fb (?) napisałaś, że opowiadania nie zostawiłaś, czekałam z jeszcze większą niecierpliwością.
    No i co?
    Oczywiście się nie zawiodłam i dużo feelsowałam.
    Słodkie jest to poznawanie się od nowa, bardzo. Kocham zbuntowaną Hyunę, która jest tak negatywnie do Kooka nastawiona, ale co się dziwić.
    Mam nadzieję, że na stałe wróciłaś, bo tęskniłam </3
    Chcę więcej... I czekam... I życzę dużo weny!
    Powodzenia(♥ω♥*)
    pssssst
    Pamiętasz jak obiecałam Ci wiadro "czegoś"? To nadal aktualne (͡° ͜ʖ ͡°)
    ~yula (min_szu)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak bardzo i jak długo czekałam na ten rozdział! Każdego dnia chyba sprawdzałam czy czasem coś nie dodałaś....no i wkońcu się doczekałam....rozdział jest fantastyczyny,mam nadzieje że kooki sie poprawi i będzie "grzeczny" :'D a tae mu wybaczy i wszystko skończy się szcześliwie <3 Dużoooo weny
    (czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, cudowne, jak zawsze. Mnie również zastanawia co wczesniej naszemu Kookiemu się stało, ze tak sfiksował. No i mam nadzieje że juz wszystko miedzy nimi będzie w porządku. Ehm, no i, cóż, poczytałabym jeszcze trochę JinGa. Przepraszam za błędy ale autokorekta nie chce ze mną współpracować (ʘдʘ╬) Dobrej weny życzę, jak zawsze, i czekam niecierpliwie na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń