sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 14 - What's Your name?

Taehyung:

Zjechałem z pocałunkami na jego szyję i usłyszałem jak wydaje z siebie cichy pomruk. Mimo to nie drgnął, wciąż siedząc obok mnie na kanapie. Kosmyki jego włosów lekko łaskotały moją twarz, ale było to miłe uczucie. Wreszcie mogłem trzymać go w swoich ramionach i po prostu obdarowywać pocałunkami, nikt i nic nie mogło tego popsuć. Wplotłem palce lewej ręki w jego włosy i lekko przesunąłem go jednocześnie sprawiając, by się położył. Teraz spokojnie mogłem nad nim górować i pieścić każdy element jego ciała. To było tak piękne, że nie umiem nawet opisać tego słowami. Wreszcie ten mały, cichy chłopak ze sklepu był mój. Wsunąłem jedną rękę pod jego sweter i delikatnie jeździłem opuszkami palców po jego rozgrzanej skórze. Zadrżał jednocześnie cicho chichocząc, a ja kontynuowałem molestowanie jego szyi i dekoltu. Gdy byłem już niemal pewny tego co robię, zjechałem dłonią w dół i zacząłem powoli rozpinać jego spodnie, jednak wtedy spotkałem się z lekką niezgodą Kookiego. Poczułem, że mu to nie odpowiada, więc puściłem go i podniosłem się do pozycji siedzącej obserwując dokładnie jego twarz. Obrócił głowę w bok, uciekając wzrokiem nie wiadomo gdzie. Spojrzałem na niego pytająco, bo jeszcze przed chwilą wszystko mu się podobało. Nie powiem, w tym momencie przez moją głowę przebiegły setki obaw. Może zbyt się spieszyłem, może on nie chciał tego. Może po prostu nie miał ochoty, albo problem leżał gdzieś indziej.

- Co się stało? - spytałem cicho i już miałem ochotę uciec z pokoju. Nie rozumiałem tego 
i strasznie się bałem, że zrobiłem coś złego.

- Nic, po prostu... To za szybko... - wyszeptał niepewnie.

- Ale przecież już to robiliśmy, więc o co chodzi?

- To... Po prostu za szybko.

Ta rozmowa mu nie odpowiadała. Usiadłem bokiem do niego i spojrzałem w telewizor nie naciskając na niego już bardziej. On jednak nie ruszył się nawet o milimetr.

- Byłem pijany. - szepnął sprawiając, że na niego spojrzałem. - Nawet tego nie pamiętam, ja po prostu... Nie jestem jeszcze gotowy.

- Boisz się? -znałem odpowiedź. Jego głos wręcz drżał ze strachu. Przytaknął głową.- Nie zrobię ci nic złego. -zapewniłem go. 

-Wiem, nie o to się boje. 

-Więc o co?

Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie tą miną, której nie umiałem odmówić. Był taki smutny i każdy milimetr jego twarzy przepraszał, więc jedynie rozchyliłem ramiona, by mógł w nie po chwili wpaść. Podobał mi się nasz kontakt, a jeśli potrzebował czasu, to nie mam problemu by mu go dać. Niech po prostu tu będzie i będzie mój. To w zupełności wystarczy. 

Suga:

Stałem przed drzwiami Jimina dobre dziesięć minut bojąc się zapukać. Słyszałem głośny śmiech TaeTae i ten chichot Kookiego. Na pewno świetnie się bawili. Oni, Jimin i...osoba, której nie umiałem spojrzeć w oczy. Obiecałem Jiminowi, że tu przyjdę, ale chyba po prostu stanie pod drzwiami się liczy, tak? Po prostu postoję tu jeszcze chwilę i stracę zupełnie odwagę, i wrócę do domu, a później będę przepraszał Jimina przez miesiące. Na pewno mi wybaczy. W końcu to nie jest takie łatwe. On tam jest, on tam świetnie się bawi, a ja na pewno zaraz wszystko popsuję. 

- Długo jeszcze? - podskoczyłem słysząc czyjś głos za swoimi plecami. Obróciłem się, a za mną stał Jimin z dwiema reklamówkami. Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem na niego pytająco. - Wiem, że stoisz tu już od co najmniej pięciu minut. Wchodzisz, czy zamierzasz stchórzyć? 

- Ja... Może to nie był taki dobry pomysł. Tylko popsuję wam zabawę. 

- Przestań pieprzyć! Jin był dziś najbardziej zdenerwowaną osobą na świecie i jedyne o czym mógł myśleć na godzinę przed przyjściem chłopaków, to to czy będzie wyglądał dobrze. Czy jego oczy nie są czerwone i podpuchnięte, skóra zbyt przejrzysta, a paznokcie zbyt poobgryzane oraz czy żebra jednak nie wystają za bardzo. A wiesz dlaczego? Bo nie chciał, by zrobiło ci się go żal. Bo nie chciał byś uznał go za żałosnego. Bo przejmuje się twoją opinią bardziej niż tym, czy nie padnie z głodu, bo zjadł dziś tylko jabłko. Choć nie jestem pewien, czy nie wyrzygał go jak to ma w zwyczaju od jakiegoś czasu. Więc przestań gadać głupoty 
i wejdź, bo pewnie teraz zamartwia się, że nie przyjdziesz. Czułem miłe ciepło, gdy pomyślałem, że Jin przejmuje się moją opinią. Choć przerażało mnie to wszystko co działo się z nim. Odetchnąłem ciężko i wytarłem zbyt spocone ręce w spodnie. Jimin podał mi jedną z reklamówek, a sam otworzył drzwi i wszedł przede mną. Gdy znalazłem się już w środku otuliło mnie ciepłe powietrze. Zdjąłem skórzaną kurtkę i odwiesiłem na wieszak, po czym chwyciłem znów reklamówkę i ruszyłem za chłopakiem do kuchni. Przesmykując się przed kawałek salonu spuściłem głowę i błagałem, by mnie nie zauważyli. Muzyka cicho grała, a chłopaki chyba w coś grali, więc nawet nie zwrócili na nas uwagi. Stanąłem obok Jimina, a on zaśmiał się cicho.

- W sumie wyszedł z tego normalny wieczór z kumplami, nie mała domówka.

- Trudno zrobić domówkę w pięć osób. Jimin, wiesz ty w ogóle co to domówka? - dociąłem mu, a on sapnął i posłał mi groźne spojrzenie.

- Zamiast bawić się w nauczyciela, idź zrobić coś ze swoim życiem.

- Moje życie jest w porządku.

-Tylko ty jesteś do dupy.

- Dokładnie.

Zamilkł, wiedziałem, że spieprzyłem. Myślał, że będę się wykłócać? Chłopak wyjął z worków paczki z chipsami i piwa, a później zaniósł to do pokoju. Ja wciąż stałem w kuchni, aż wreszcie odważyłem się stanąć w progu i gdy tylko Jimin to zauważył, klasnął w ręce zwracając na siebie uwagę wszystkich.

- Zupełnie zapomniałem! - zawołał - Jin już przyszedł.

Wszyscy spojrzeli w moją stronę, a ja jedynie szukałem najstarszego z chłopaków i był tam. Stał obok kanapy patrząc na mnie jakby zobaczył ducha. Jego koszulka była lekko za luźna, 
z krótkim rękawem, odkrywając jego wychodzone ręce, a spodnie przytrzymywał pasek, wystające lekko z boku koszulki. Od razu zauważyłem jego wystające obojczyki, mały opatrunek na nadgarstku, włosy roztrzepane w idealny sposób i te oczy. Tę parę oczu wiercącą mi dziurę w brzuchu. Gdy wreszcie odważyłem się spojrzeć na jego twarz, automatycznie spuścił głowę i usiadł spokojnie obok , który zachęcił mnie ruchem ręki. Podszedłem do nich i stanąłem za kanapą zauważając, że Kookie znów uruchamia Fifę 
i zaczyna obstawiać ile goli strzeli drużynie Taehyunga. Oparłem dłonie o oparcie, ale nie mogłem się powstrzymać by nie przejechać ręką po jego czuprynie. Zadrżał i zacisnął dłonie. Jimin co chwilę posyłał mi znaczące spojrzenia, ale starałem się je ignorować. Po prostu obserwowałem jak co jakiś czas porusza głową i czuje się lekko nieswojo. Okrążyłem kanapę i wskazałem palcem na oparciu obok Jina. 

- Mogę tu usiąść? 

Kiwnął głową i znów wlepił wzrok w telewizor. Usiadłem obok niego, opierając się lekko i spojrzałem na profil jego twarzy. Z bliska był jeszcze bledszy, to było wręcz przerażające. Przejechałem delikatnie palcem po jego ramieniu, a on podskoczył i spojrzał na mnie pytająco, lecz gdy tylko nasze oczy się spotkały, znów spuścił wzrok. Przybliżyłem się lekko do niego, tak by tylko on słyszał mój szept. Wzdrygnął się, ale nie odsunął głowy. 

- Wszystko w porządku?

Przytaknął ruchem głowy, a ja zawiesiłem wzrok na jego nadgarstku. 

- Jak się czujesz?

- Dobrze. - przymknąłem oczy. Chyba to był taki odruch, by móc lepiej wsłuchać się w jego głos. 

Po chwili wróciłem do świata żywych.

- Co sobie zrobiłeś?

- Ja? Nic, oparzyłem się. - wyjaśnił cicho.

- Oparzenia się nie bandażuje. To tylko wszystko pogarsza, głuptasie. 

- Um...Właściwie to się przewróciłem i coś mi się wbiło...

- Och, jakieś szkło? 

- Chyba tak.

- Wyjąłeś je?

- Mhm.

- To coś poważnego?

- Nie, małe zadrapanie. 

-Więc po co bandaż?

- Krew leciała.

- Ale już nie leci?

- Nie wiem. 

Zamilkłem i jedynie pokiwałem głową. Jeśli nie chce, to nie musi mówić. Wypytam o to Jimina. Odsunąłem głowę od chłopaka i spojrzałem na naszego Vkooka, którzy teraz świetnie się bawili co chwilę dźgając się lub krzycząc coś o przegranej tego drugiego. Wstałem powoli i odpaliłem jakieś radio, które stało w kuchni. Nawet nie zauważyłem jak wieczór zaczął się rozwijać, a ja stałem z Kookiem w kuchni pijąc chyba trzecie piwo i prowadząc wywody na temat nowej fryzury któregoś z nauczycieli. Jin krzątał się gdzieś za moimi plecami, próbując otworzyć nadmuchaną powietrzem paczkę od chipsów tak, aby te nie rozsypały się po całym pomieszczeniu. Odwróciłem się odstawiając puszkę i jakby nigdy nic po prostu chwyciłem opakowanie, aby po chwili najzwyczajniej w świecie otworzyć je bez większych problemów. Pokręciłem z uśmiechem głową i podałem przedmiot Jinowi, który tylko przygryzł wewnętrzną stronę policzka. 

- Oj, Jin, Jin. Aż tak pijany jesteś? - zaśmiałem się klepiąc go po głowie. 

- Um, nie. - odparł cicho i wsypał zawartość torebki do dużej miski. Kątem oka zauważyłem jak Kook ulatnia się z pomieszczenia, prawdopodobnie wiedząc, że to najlepszy czas na naszą rozmowę. 

Spojrzałem niepewnie na Jina, który otwierał kolejną paczkę chipsów, tym razem już dużo sprawniej. Aż miałem ochotę zacząć mu bić brawo, że dał sobie radę, ale uświadomiłem sobie, że jego ręce niemiłosiernie drżą i to nie przez alkohol, który pewnie wypił. Potarłem ręką jego ramię, a ten spojrzał na mnie lekko zaskoczony. Wreszcie jakby chcąc dodać sobie w ten sposób odwagi, wziąłem jeden duży łyk piwa i spojrzałem na chłopaka.

- Jin, wiem, że spieprzyłem. Przepraszam, stary. - był lekko zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się, choć natychmiast spuścił głowę, bym nie widział tego rumieńca na jego policzkach.

- To nic takiego, serio. Po prostu... Ja też przepraszam. 

- Czyli, wracamy do normy? Normalnie aż mi ciebie brakowało. - zaśmiałem się, a on zaraz po mnie. Mimo to jego wzrok wciąż był wbity w czubki jego granatowych skarpetek. 

- No... Mi ciebie też.

Nie wiem właściwie dlaczego, ale po prostu złapałem jego podbródek i nakierowałem głowę do góry, tak aby patrzył mi prosto w oczy i wyszeptałem:

- Tęskniłem za tobą, mały. - po czym jakoś tak samoistnie otuliłem go ramionami. Był taki malutki, taki kruchy, delikatny. Bałem się, że jeśli zbyt go ścisnę, zrobię mu krzywdę, a nie chciałem tego. Poczułem jak odwzajemnia uścisk, zaciskając dłonie na mojej koszulce z tyłu. Gładziłem delikatnie dłonią po jego plecach i zaciągałem się jego niemal niewyczuwalnym zapachem. 

- Schudłeś. - rzuciłem, chociaż wiedziałem, że taka rozmowa powinna się odbywać na trzeźwo, a może nie powinna się odbywać w ogóle.

- Nie, może trochę.

- TaeTae mówił, że nie chciałeś jeść, ani wychodzić. 

- Nie miałem apetytu... ani humoru. 

- No tak, zacznij jeść, ok? Wyglądasz okropnie, maluszku. - Usłyszałem jego cichy chichot i wiedziałem, że to przez tego "maluszka". Zawsze lubił, gdy go tak nazywałem, choć każdy inny miałby mi to za złe. Ale on nie był "każdym innym". - Mówię poważnie, martwię się o ciebie, mały. To może się źle skończyć. Kto wie, czy już nie wpadłeś w jakąś bulimię albo anemię, bądź anoreksję. Jadłeś coś dziś w ogóle? TaeTae mówił, że tylko jabłko. Jabłka są zdrowe, ale ty rośniesz, potrzebujesz białka, tłuszczy. Jabłka są raczej jak przekąska między posiłkami. Jeśli nie będziesz jadł to to się bardzo źle skończy. Nie urośniesz już i zawsze będziesz takim maluszkiem. A później będzie coraz gorzej... Może nawet zamkną cię w jakimś ośrodku, gdzie będą cię na siłę leczyć i kazać godzinami rozmawiać z ludźmi, których nie będziesz lubił. Nie chcemy tego, prawda, maluszku?

- Nadużywasz słowa "maluszek". - odparł cicho, ale wesoło.

- Bo jesteś moim maluszkiem. - wyjaśniłem jedynie. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a on uśmiechnął się tak jak to robił zawsze. Brakowało mi tego uśmiechu. Chwycił miskę i posyłając mi znaczące spojrzenie, wyszedł do salonu, gdzie inni świetnie się bawili. 

Jakąś godzinę, lub półtorej później TaeTae i Kookie postanowili pobawić się w romantyczną parę. Na ich szczęście z radia leciała jakaś powolna piosenka, więc oboje wtulili się w siebie i zaczęli kołysać się delikatnie na boki w rytmie. Stałem oparty o kanapę razem z Jinem i rozmawialiśmy co jakiś czas wrzucając jakiś komentarz na temat tych dwóch zakochańców. Naprawdę cieszy mnie, że są razem. Od samego początku mieli się ku sobie. TaeTae nie zaprzyjaźnia się tak po prostu z klientami, nie zabiega o kontakt z nimi. A Kookie był po prostu słodki i wiedziałem, że na pewno podoba się Taehyungowi. Choć z początku bałem sie lekko, że młodszy jest hetero i jedynie zrani mojego przyjaciela. A on był raniony już stanowczo za często i nie chciałem by to się powtórzyło. Jednak po pewnym czasie zauważyłem ten wzrok, ten uśmiech i te wszystkie przypadkowe dotknięcia. Obaj lecieli na siebie i chyba nawet ślepy by to zauważył. To się czułe, to wręcz wisiało w powietrzu. Wiem jak wiele Kook znaczy dla TaeTae, nawet pomimo jego młodego wieku. Osoby w jego wieku nie są stabilne uczuciowo, a jeśli chodzi o ich orientację, zmiana ich często jest jedynie próbą czegoś nowego. Jednak Tae bezgranicznie zaufał JungKookowi i pozwolił mu po prostu skraść jego serce. Zauważyłem jak Jin przystaje obok mnie i wpatruje się bez słowa w tą dwójkę. Od rozmowy w kuchni wszystko wróciło do normy. Znów się śmialiśmy, wygłupialiśmy itd. Spojrzałem na niego i w pokoju nastała niezwykła cisza, którą przerywała jedynie kolejna denna piosenka. Jin spojrzał na mnie, po czym spuścił głowę 
i wyszeptał chyba najciszej, jak tylko potrafił:

- Mo... Może... Tak pomyślałem, że... Moglibyśmy zatańczyć. - wydusił wreszcie, a ja zdębiałem. Przez moment nie odzywałem się, ale gdy tylko Jimin wbił w mój bok łokieć, obudziłem się. 

- No... Moglibyśmy... Ale, no wiesz... To... Dziwne.- odpowiedziałem i znów mój bok spotkał się z Jiminem. Tak, gdyby mógł pewnie wbiłby mi tam teraz nóż, zamiast łokcia. 
- Och, no tak, jasne, spoko, to nic, nie ma sprawy, to głupi pomysł, wiem, przepraszam, zapomnijmy, tak tylko rzuciłem..

Przez moment nastała cisza, a ja jak nigdy karciłem się w myślach, bo teraz żałowałem, że odmówiłem. Co mi szkodzi jeden taniec? Jin jest moim kumplem, no to byłby taki przyjacielski przytulaniec. Nic wielkiego, to nie jest prośba o rękę. To zwykły taniec, wiele razy tańczyliśmy na żarty, przytulaliśmy się, to nic wielkiego. 

- Albo zatańczmy. - powiedziałem po chwili i złapałem Jina za rękę pociągając obok naszej zakochanej pary. Chłopak natychmiast przysunął się do mnie i oparł obie ręce na moich ramionach, podczas gdy moje spoczęły na jego plecach. Poczułem jak jego ręce łapią moje i nakierowują na jego pas, gdzie delikatnie instruują mnie jak mam go opleść. Mimo to po chwili moje dłonie wróciły na swoje miejsce na górnej części jego pleców. Taka akcja powtórzyła się może jeszcze z dwa razy, aż wreszcie poczułem jak Jin odsuwa się ode mnie i odchodzi szepcząc:

-To nie ma sensu.

Nawet nie zdążyłem nic zrobić. Gdy rzuciłem ciche "maluszku, stój" jego już nie było w mieszkaniu. Wyszedł zamierając jedynie swój płaszcz i nasuwając jakieś stare tenisówki. Stałem więc w bezruchu nie wiedząc co zrobić. Po prostu patrzyłem na drzwi, za którymi jeszcze przed chwilą zniknął mój maluszek i rozmyślałem, co ja właściwie zrobiłem, a co zrobić chciałem. Poczułem lekki ból w tyle głowy i odwróciłem się złowrogo spoglądając na Jimina.

- Co jest z tobą nie tak, stary? - zapytał nieźle już wściekły.- Jeśli od samego początku to miał być nic nie znaczący taniec, nie musiałeś w ogóle się zgadzać. To byłoby lepsze, niż robienie mu nadziei! Człowieku, on cię zaprosił do tańca, bo liczył, że to coś znaczy! To miało coś znaczyć! Tak się nie dotyka osoby, która coś znaczy!

- Ok, Jimin, ok! Wiem! Lepiej ci?!
- Nie! Nie, jesteś beznadziejny! Czujesz coś do niego, czy nie? Nie ma odpowiedzi "nie wiem"! Albo wiesz, albo spierdalaj i nie zbliżaj się do niego! Jeśli on naprawdę jest dla ciebie tak ważny, jak myślę, że jest, powinieneś zacząć mu to pokazywać! On powinien liczyć się bardziej niż to "co pomyślą inni"! 

- Lubię go, ok?! Przestań się na mnie wydzierać!

- Nie zamierzam! Bo stoisz i nic nie robisz, licząc że wszystko samo się ułoży!

- A co niby powinienem zrobić twoim zdaniem, panie "wszystko wiem najlepiej"?! 

- Iść za nim i zrobić to co powinieneś zrobić na samym początku!

- Ok!

- Ok!

- Ok!

- Ok! To idź!

- To idę!

-IDŹ JUŻ!

-Ok! - wydarłem się głośniej niż kiedykolwiek i wyszedłem zabierając kurtkę i nasuwając po drodze buty. Nie miałem bladego pojęcia, dokąd mógł pójść. Na całe szczęście ulica, na której mieszkał Jimin, była bardzo długa i dostrzegłem gdzieś w oddali kontur jakiejś osoby więc udałem się tam czym prędzej. Najpierw w prosto, potem w lewo, znowu prosto, potem w boczną uliczkę, aż wreszcie znaleźliśmy się nie wiadomo gdzie, ale ważne, że byłem dosłownie metr od Jina. Chwyciłem go lekko za ramię, bo nie reagował na żadne nawoływanie z mojej strony. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Jedyne o czym teraz mogłem myśleć, to to jak bardzo schrzaniłem i jak strasznie nienawidzę się, bo już nie pierwszy raz przeze mnie płakał. 

- Zatańczmy.

- Teraz?

Nie odpowiedziałem, po prostu przyciągnąłem go do ciebie i wtuliłem jak bardzo tylko umiałem, jednocześnie oplatając rękoma w okół pasa. Oplótł rękoma moją szyję i oparł głowę o ramię. Nie wiem jaką melodię nucił w głowię, ale nasze ciała zaczęły poruszać się w tym samym rytmie i wszystko było nawet lepsze, niż idealne. Czułem jego zapach, to ciepło bijące od niego i jego kruche ciałko przylegające do mojego. 

16 komentarzy:

  1. Jaki długi rozdział, jeeej! <3
    Mam motylki w brzuchu ;w;
    genialnieeee ;w;

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo. Mam nadzieję, że nie było problemu z doczytaniem się, ze względu na czcionkę ><

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super.
    Genialna jesteś czekam na więcej.
    >-<

    OdpowiedzUsuń
  4. Ujmę tak... jesteś niesamowita i w ogóle to wszystko jest niesamowite! Już dawno nie komentowałam, ale wiedz, że czytałam wszystko od deski do deski i na prawdę jestem pod ogromnym wrażeniem. Wreszcie Kook i TaeTae są razem i mam nadzieję, że tak pozostanie, a co do Jin'a i Sugi to niech ten głąb wreszcie się ogarnie! Oni muszą być razem, no! (^o^) Nie mam żadnych zastrzeżeń. Piszesz świetnie i z każdym rozdziałem coraz lepiej! Rozwijasz się! Życzę powodzenia i dużo weny. Jesteś świetna! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :*** Pozdrowionkaaa <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło *-* Dziękuje bardzo. Dzisiaj spróbuje dodać kolejny rozdział, również pozdrawiam. :*

      Usuń
  5. O.święty.krisusie.i.matko.siwonowska.
    Sory, ale jak liczysz, że po dodaniu takiego rozdziału napiszę normalny, składny i poprawny gramatycznie komentarz, to się zdziwisz;;;;
    To było tak cholernie dobre i chciałabym czytać Twoje świetne prace cały czas.
    Umarłam wewnętrznie, ale przynajmniej moje życie w miarę nabiera sensu.
    Najpierw VKook... no i co? Te dzieci takie kochane, ale Kookie znów niewinne dziecko bojące się zbliżeń, aww. Tae jak zawsze czuły, ale nie o nim ja tu napisać chciałam.
    YoonJin YoonJin YoonJin.... aish. Tak strasznie się cieszę, że nie zrobiłaś jakiegoś słodkiego i przewidywalnego "kocham cię, myliłem się" i dostajesz za to wiadro czegoś... nie wiem czego. Nie wiem co lubisz, ale hej, maz już u mnie wiadro.
    Suga taki okropny nieczuły, dupek, ale widać, że biedny jest i zagubiony. Ahh i ta kłótnia z Ziminem i dialog polegający na słowie "ok" i darciu ryja. Lubię to.
    Nie wydaje Ci się, z każdym komentarzem jest gorzej? W sensie ze mną XD
    Ja cały czas chce dalej, chce wiedzieć co te dzieci zrobią. Jakby nie było, teraz tylko tańczą na środku ulicy *co swoją drogą jest mega słodkie* więc liczę, że w końcu Yoongi się odważy przejąć bardziej inicjatywę.
    Ja nie wiem czo jeszcze napisać, bo komplementy dotyczące Twojego talentu są zawarte w poprzednich komentarzach...ale!
    Jesteś świetna i fantastycznie piszesz. I doprowadziłaś mnie do czegoś strasznego tym opowiadaniem, ale to lubię.
    Chyba znów się rozpisałam ;_;
    Wspominałam, że dziesiątki razy dziennie wchodze na Twojego bloga z nadzieją, że coś się pojawiło? Nie? To mówię teraz.
    Z mojej strony masz ogrome wsparcie *no i wiadro* i czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje prace.
    Ściskam, hugam i przytulam♡♥♡
    ~rozemocjonowana szu
    Skończe chyba komentowanie, bo sama się boję jak to czytam ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadro czegoś co lubie powiadasz? ^^ Jeszcze się zastanowie... :D
      Nie, jest lepiej, coraz więcej piszesz w kom z tego co widze, tyle słodzisz itp. a ja to lubię :3 Jak miło mi się czyta takie komentarze, dziękuje :* Ach i znów piszesz prawie tyle w komentarzu co ja w rozdziale. :') Chwała Ci za to.
      Dziś spróbuję dodać kolejny rozdział. Jeszcze raz dziękuję. *Przytula* <3

      Usuń
  6. Annyeong~
    Jestem nowa na tym blogu i właśnie wbiłaś mnie w krzesło *-* Serio, już dawno nie czytałam tak słodkiego, tak cudownego opowiadania! Najpierw główny wątek Vkook'a (który swoją drogą jest jednym z moich ulubionych paringów) a potem Jin i Suga! Jak czytałam do jakiego stanu doprowadził siebie Jin to aż mi się słabo robiło `-`
    Przestań, Keene. Za bardzo przeżywasz.
    Nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo komentarz straci sens i przesłanie >-<
    Pozostało mi jedynie życzyć weny, pogratulować talentu i oznajmić, iż czekam na kolejny rozdział! ♥
    Miłego dnia~ ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ^,^ Mam nadzieję, że od teraz będziesz częściej zaglądała na mojego bloga. Dziękuje bardzo i dziś spróbuję dodać kolejny rozdział. ~

      Usuń
  7. Kocham to opowiadanie <3
    Ten rozdział był taki wzruszający! ^•^
    Życzę dużo weny!!! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdzaiłu!! *<3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło, dziękuję bardzo za to. Dziś postaram się dodać kolejny rozdział. Więc zapraszam do odwiedzenia bloga ok. 19-20 :3

      Usuń
  8. Jejciu! Dziewczyno ty mnie z rozdziału na rozdział coraz bardziej zabijasz. Kolejny rozdział podczas którego czytania trochę łez poleciało.. ♥
    Super że Suga w końcu "odkrywa" że Jin nie jest mu obojętny po tych wszystkich sytuacjach które zwalił :) no i między nimi juz powoli coś się polepsza ♥
    Masz wielki talent, tylko pogratulować takiego! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział tak jak zawsze :3
    Dużo weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko to jest świetne. Z każdym rozdziałem coraz lepiej. Przyjemniejsza czcionka do czytania, ale jednak odrobinę za ciemna to taka jedyna moja uwaga. Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest MEGA! Aż rypłam skrina jednej rozmowy, bo świetny cytat (Mam nadzieję, że nie będziesz o to zła ;;; :* ) XD

    VKook taki kochany <3 Kookie znowu dzieciaczek, Awwwek <33

    Suga taki JEJKU *W* Bardzo się cieszę, że się pogodzili.! <3

    Czekam na następny, dużo weny <333

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest moje pierwsze opowiadanie które czytam tak zwanie "na żywo". Kocham je <3 cb też :* na serio dobrze piszesz, umiesz poruszyć człowieka, masz zajebiszczaste opisy a jedyną wadą jest to, że trzeba czekać na rozdziały xD
    a teraz o rozdziale
    W KOŃCU!!! POGODZILI SIĘ ^-^ dżizas ja chce więcej *-* ale niech jin juz się nie tnie :'( jest już szczęśliwy wiec powinien wrócić do normy :)
    A vkook... kochany słodki ciastek xD i te tańce zakochańców :3
    jednym słowem: BOSKIE!!!

    OdpowiedzUsuń